Bora Ćosić: "Rola mojej rodziny w światowej rewolucji"

Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem...



Wyzwolony Belgrad, po ciężkich przeżyciach wojennych, staje się stolicą kraju, w którym tworzy się swoiste królestwo robotnicze. W wirze przemian znajduje się mały chłopiec – narrator i główny bohater Roli mojej rodziny w światowej rewolucji – który nie do końca potrafi odnaleźć się w takiej rzeczywistości, funkcjonując w niej na swój – dziecięcy, a więc także naiwny, ale i niewinny – sposób.

Życie w połowie dwudziestego wieku w Belgradzie nie należy do najłatwiejszych. Wraz z mamą, usposobionymi artystycznie ciotkami, wujkiem-kobieciarzem, dziadkiem-komentatorem zdarzeń wszelakich i wreszcie ojcem alkoholikiem, nasz bohater zostaje umiejscowiony w samym środku przemian społecznych i gospodarczych. Krainy dawnej Jugosławii trafiają z przysłowiowego deszczu pod rynnę: wydostając się spod nacisków wojennych, zostają ulokowani pod – wydawałoby się wówczas – opiekuńczymi pięcioma ramionami czerwonej gwiazdy umiejscowionej w centrum jugosłowiańskiej bieli, niebieskości i czerwieni. Jak pisze sam Bora Ćosić w swoim eseju Ja, parias z BałkanówMój ojciec, który dotąd zawsze tkwił za ladą sklepu żelaznego, teraz awansował na stanowisko referenta do spraw gwoździ w jakiejś instytucji, ale nadal przynależał do «klasy robotniczej» (…). Wedle tej samej systematyzacji moja mama była robotnicą w naszym gospodarstwie domowym, ja zaś robotnikiem oddającym się nauce przedmiotów gimnazjalnych. Do tego grona należy jeszcze dodać dziadka, który także był robotnikiem, niezmordowanym w dziale komentowania wydarzeń, wujka robotnika, zajmującego się uwodzeniem panienek, oraz ciotki zatrudnione w biurze opowiadania przedwojennych filmów – i wtedy będziemy mieli pojęcie o roli mojej rodziny w światowej rewolucji.


W opowieści znajdujemy nie tylko historie: zamiłowania ciotek do podokiennych grajków, snu ojca o piciu każdej ilości nawet najgorszego alkoholu bez konsekwencji czy podglądaniu sąsiadki, o której główny bohater mówi bez ogródek: jest kurwą, co brzmi zaskakująco w konfrontacji z jego wiekiem. Rola mojej rodziny w światowej rewolucji to przede wszystkim historia życia codziennego w czasach zupełnie odmiennych od naszych, przeciwstawianiu się trudom podtykanym pod nosy bohaterów każdego dnia i żmudnego wyłuskiwania dobrych postaw z fali rozmaitych ideologii i propagand, które nie zawsze jawiły się jednoznacznie w całym powojennym zamieszaniu połączonym z dziecięcym zagubieniem i – czasami ślepą – ufnością. Autor doskonale ukazuje, w jakich czasach przyszło żyć jemu i milionom podobnych mu ludzi – a na kanwie takiej rzeczywistości buduje opowieść o trudach dojrzewania, pozycji zwykłych robotników wśród innych „towarzyszy”, na rzecz których młody Bora, wraz z całą – skądinąd szaloną – rodziną zostaje przymusowo ulokowany w pięknym, acz zatrważająco małym pokoju, zastępującym dotychczasowe pięć pomieszczeń. Jest to także historia o otwartości na ludzi, za którą czasami przychodzi zapłacić bolesną cenę poznania uczucia zdrady. A wszystko to dorosły Bora Ćosić okrasza nutą humoru, która czasem jest wesołością, a czasem gorzkim śmiechem przez łzy. Niemniej jednak, powieść aż kipi dowcipem, który działa na czytelnika do tego stopnia, że czytając zdania zamykające historię: Wszystkiemu towarzyszył nieopisany zamęt, ale było właśnie tak. Tak albo jeszcze gorzej dziwimy się, skąd nagle takie gorzkie podsumowania. A gdy już dotrze do naszej świadomości, o jakich czasach mowa, zaczynamy głowić się nad tym, skąd w autorze – i zarazem świadku tamtej rzeczywistości – tyle pogody ducha.

Mimo lekkości formy, treść książki nie umknęła ówczesnym cenzorom, także polskim. Jak dowiadujemy się z posłowia napisanego przez tłumaczkę, Danutę Ćirlić-Straszyńską, pierwsza polska wersja była gotowa do druku trzy lata po wydaniu wersji oryginalnej, a więc w 1972 roku. Gotowa, acz niekompletna, bo pozbawiona „trefnych miejsc”, za to wzbogacona o nieudolne próby zmiany tytułu na jego nierewolucyjny odpowiednik – Rola mojej rodzinki w przewrocie światowym czy Rola mojej rodzinki w przewrocie dziejowym. Polskie tłumaczenie dzieła Ćosicia w ostateczności ukazało się na naszym rynku stosunkowo niedawno. Niemniej jednak, warto było czekać – nie tylko ze względu na niesamowity kunszt autora, ale także ze względu na możliwość otrzymania książki zgodnej z jego zamysłem (i to niemalże całkowicie zgodnej, bo została ona doskonale przetłumaczona), a nie twórców ówczesnej ideologii.

Musimy dojść do tego, żeby śmiać się nawet wtedy, kiedy nic nas nie śmieszy – to znamienne zdanie, padające z ust towarzysza Abasa, jest nie tylko doskonałym podsumowaniem czasów, o których traktuje Rola mojej rodziny w światowej rewolucji, ale także świetnym ponadczasowym komentarzem. Doskonałym przykładem jest Ćosić i jego mistrzowska, lekka proza o sprawach niebywale ciężkich.
______________________
Recenzja konkursowa napisana dla

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)