S.J.Watson: Zanim zasnę [+ wrażenia po obejrzeniu ekranizacji]

Zanim zasnę [S.J. Watson]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Co bym zrobił(a), gdyby moje zebrane wspomnienia i doświadczenia miały zniknąć wraz z nadejściem snu? – zapewne żaden człowiek nie stawia sobie takich pytań tuż przed uśnięciem. Niestety Christine, główna bohaterka Zanim zasnę, musi dzień w dzień mierzyć się z tym problemem. Daleki od fikcji S.J.Watson bazuje na kilku rzadkich przypadkach klinicznych, aby snuć opowieść o problemie amnezji, ale też miłości, zaufaniu i całkowitym zdaniu na drugą osobę.

Na szczęście, daleki jest także od popularyzowania problemu samego w sobie, snucia refleksji i badania tego zjawiska. Nic z tych rzeczy – autor przenosi nas w świat swojej powieści, która już od pierwszych stron nabiera charakteru thrillera psychologicznego i pozostaje nim do samego końca opowieści. Główną bohaterkę poznajemy o poranku, tuż po przebudzeniu, gdy zdezorientowana uświadamia sobie, że prawdopodobnie po imprezie przespała się z mężczyzną – nie tylko w średnim wieku, ale na dodatek żonatym. Szybko jednak okazuje się, że byłby to jeden z lepszych scenariuszów; w zamian staje twarzą w twarz z tymże mężczyzną, który z uporem maniaka przekonuje ją, że są małżeństwem od wielu lat. W normalnych okolicznościach zapewne by go wyśmiała, ale… dlaczego w lustrze patrzy na nią twarz starsza o kilkanaście lat? Christine już nie jest kobietą, która ledwo co przekroczyła dwudziestkę. Co rano czuje wzbierającą w niej panikę, która z czasem ustępuje dziwnemu uczuciu, towarzyszącemu rytualnemu już oglądaniu albumu-przypominajki.

Tak by pewnie wyglądał każdy dzień Christine aż do końca życia, gdyby pewnego razu nie dokonała przerażającego odkrycia. Gdy jej mąż wyszedł do pracy, z jej torebki zaczął dobiegać dziwny dźwięk. Przerażona, otwarła ją i natrafiła na niezidentyfikowany obiekt – czyli telefon komórkowy, który przecież przed laty nie był spopularyzowany. A dzwonił doktor, który twierdził, że główna bohaterka od jakiegoś czasu się u niego leczy. Zadecydowała nutka niejasnego zaufania – kobieta postanowiła kontynuować terapię. Dzięki temu zaczęła robić postępy w ćwiczeniu pamięci; jednak to nie wszystko – właśnie ten moment jest momentem zwrotnym fabuły. To tutaj do głosu dochodzą znamienne cechy tak złożonego gatunku, jakim jest thriller psychologiczny – a S.J.Watson doskonale wplata je między fabułę, coraz bardziej wartką i niepokojącą. U Christine pojawiają się wątpliwości – dlaczego jej mąż tak naprawdę nie chciał, żeby kontynuowała leczenie? Kim są niejasno znajome osoby i miejsca widniejące na zdjęciach pokazywanych jej przez lekarza? Prawda okazuje się szokująca, a odkrycie jej pociąga za sobą widoczne skutki. Jakie? Odkrycie tego zostawiam wam.

W Zanim zasnę mamy do czynienia ze świetnie skonstruowaną narracją, świeżością, budowaniem fikcyjnej historii na kanwie realnego problemu amnezji. Nie ma tu miejsca na powielanie schematów, które jest częste u autorów zajmujących się tworzeniem thrillerów i kryminałów, a zwroty akcji są nieprzewidywalne i zdecydowanie niekonwencjonalne. Znamienne jest tutaj przemieszanie prawdy z kłamstwem, trudne do odkrycia przez osobę taką, jak Christine – bezradną i skazaną na stałą pomoc drugiego człowieka. Czytając kolejne zdania i rozdziały poznajemy główną bohaterkę, bardzo szybko się z nią utożsamiamy i odczuwamy jej problemy i bezsilność, żeby po czasie – zdumieni jej siłą woli – kibicować z całego serca i wierzyć w sukces. Zbudowanie takiej aury i stworzenie lekkiego w odbiorze, ale jednocześnie złożonego thrillera wymaga umiejętności, ale i pewnej kreatywności związanej z pełnym zainteresowania i empatii zgłębianiem wybranego tematu.

Polska okładka książki przyciąga nie tylko swoją przepiękną szatą graficzną, ale także słowami Tess Gerritsen: Najlepszy debiut, jaki czytałam. Muszę przyznać, że w tym przypadku nie jest to zwykła reklama, mająca przyciągnąć czytelników, ale prawda przypieczętowująca odczucia towarzyszące odbiorcom podczas zgłębiania powieści. Doskonała!

Dzisiaj to wszystko, co mam.

Zanim zasnę [S.J. Watson]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE
No i stało się! Doskonała książka + odrobina szczęścia = ekranizacja, siłą rzeczy. Od 12 września można oglądać film na podstawie Zanim zasnę.

I ja postanowiłam sprawdzić, co w trawie piszczy - więc wczoraj wybrałam się do kina, a teraz, zgodnie z obietnicą, daję znać, co i jak :)
Nie jestem wielką miłośniczką, ani tym bardziej znawczynią filmów, dlatego też będzie to skrajny subiektywizm na poziomie podstawowym... I co następuje: film raczej nadaje się dla osób, które nie czytały książki. Oczywiście osoby zafascynowane pisanym Zanim zasnę powinny być usatysfakcjonowane, ponieważ film jest bardzo wierny swojemu pierwowzorowi. Oczywiście nie dało się przenieść na ekran tego spektakularnego studium osobowości głównej bohaterki, bo taki właśnie jest świat filmu - może przekazać wiele wspaniałych widoków, ale usiłując wejść w ludzką psychikę najczęściej mocno kuleje w porównaniu z tekstem pisanym.
Twórcy pozmieniali kilka drobiazgów - Christine poznajemy współcześnie, w 2013 roku, stąd też bohaterka nie doświadcza aż takiego szoku po zderzeniu z technologią. Wręcz przeciwnie - bardzo chętnie prowadzi uwspółcześnioną wersję dziennika, a konkretniej - nagrywa wideo. I tutaj jestem rozdarta - choć pisany pamiętnik nadawał powieści klimatu, w filmie znacznie lepiej sprawdziło się wideo, bo nie spowalniało i tak już powoli rozkręcającej się akcji.
Widz, który dobrze pamięta książkę, momentami może się nudzić podczas seansu - ponieważ wie doskonale, co zdarzy się za chwilę, a jedyną zagadką jest to, jak reżyser poradził sobie z realizacją kolejnych scen. Z tego powodu jest to film raczej na jeden raz, niemniej jednak osobom, które nie miały styczności z powieścią, powinien się spodobać - jest zagadka, jest intryga, jest niepewność. A to w thrillerach jest przecież najważniejsze!
__________
O tym filmie przeczytacie także na blogu:
http://stertagier.blogspot.com/2014/09/dzisiaj-to-wszystko-co-mam-zanim-zasne_22.html