Vedrana Rudan: "Murzyni we Florencji"


Bałkańskie kontrowersje

Życie we współczesnej Chorwacji, problemy społeczne kraju i świata, humor, ale i bezduszność to części składowe powieści Murzyni we Florencji, którą całkiem niedawno skreśliło ostre pióro Vedrany Rudan. W najnowszej publikacji Chorwatki kontrowersja goni kontrowersję, natura ludzka jest bez ogródek obnażana, a przy tym demonizowana i generalizowana. Na domiar złego, w tę gorszą stronę.

Dragutin, czyli powieściowy wujek, pod pretekstem przeprowadzenia badań „dla Amerykańców”, prosi członków swojej rodziny o nagranie opowieści o sobie. W zamian oferuje każdemu po 50 euro i nie zawodzi się – wszyscy, mniej lub bardziej chętnie, popadają w swoje złożone monologi. Poczynając od samego wujka, poprzez babunię, mamę, babcię i dziadka dochodzimy do niespodzianki, jaką są… dialogi płodów. I to nie byle jakie!

Samozwańczy Petar i Krešimir, przyszli synowie Chorwatki i Serba, już w życiu płodowym nie są wolni od rozterek. Sen z powiek spędza im dręczące pytanie, jak potoczą się ich losy – czy zostaną urodzeni, czy – jak sami mówią – staną się kremem przeciw skórce pomarańczowej. Czas upływa im na dyskusjach, czy urodzą się Serbami – a Serbami nie chcą być, o nie, bo słyszeli, że każdy Serb ma trzy palce[1] i że bycie Serbem w Chorwacji to nic dobrego.


Bynajmniej, nie jest to fanaberia fikcyjnych postaci. Konflikt serbsko-chorwacki wciąż jest faktem; rzeczywistością, dla nas, Polaków, dość nierealną. Rudan, jako świadek wzajemnych stosunków państw byłej Jugosławii, wkłada kij w mrowisko – doskonale ukazuje skalę problemu, obcego nie-bałkańskiemu czytelnikowi, nie dbając przy tym o poprawność polityczną.

Poprawności politycznej – ani społecznej – nie powinniśmy doszukiwać się i na kolejnych stronach. Śmiałe rozmowy o aborcji, szokujące poglądy prababci na temat kobiecej seksualności i wartości pieniądza, zdrada usprawiedliwiana szaleństwem męża. Rzeczony mąż z kolei wydaje się być powieściową wisienką na torcie. Uważany jest za ofiarę syndromu PTSD[2], który z kolei uznawany jest za spuściznę wojenną. Owszem, wszystko wskazuje na tę przypadłość – biedny, wycofany człowiek, odrzucony przez własną rodzinę przez problemy po ciężkich przeżyciach wydaje się nam być niewinnym przykładem wojennego okrucieństwa. Jakże można się pomylić!

Rudan doskonale steruje czytelniczymi odczuciami, wystawiając nas na szereg emocji, często negatywnych. Wywołuje w czytelniku oburzenie, czasem rozczarowanie, a wreszcie poddaje nas refleksji, w jakim kierunku wędrują nasze myśli i czy kierunek ten jest dobry. Kreśląc postaci, ukazuje, że człowiek w swoich myślach i opiniach niejednokrotnie rozmija się z szablonem, jaki w społeczeństwie przyjęty jest za ten właściwy.

Murzyni we Florencji wydają się być opowiedzianymi z wielu perspektyw losami zwykłej rodziny. Jednak już od pierwszych stron zaczynamy się wahać nad użyciem przymiotnika zwykły, a odczucie to pogłębia się z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem. Mimo wielu walorów, które można – i trzeba! – docenić w prozie Vedrany Rudan, pojawia się wiele mankamentów. Wśród zalet niewątpliwie należy wymienić lekkość pióra, wyrafinowany dowcip i przemożną chęć (idącą w parze ze świetną realizacją) ukazania człowieka w sposób najbliższy jego naturze. Boli jednak w jej prozie brak poczucia granic – obnażanie tematów tabu i tych gorszych stron człowieka, o których mówi się niechętnie, przeradza się – w moim odczuciu – w potrzebę szokowania na każdej stronie, znajdowania kontrowersji tam, gdzie nie należy. Subiektywny obraz rodziny, w której każde z przedstawionych zdarzeń – może poza dialogami płodów – mogło mieć miejsce, gryzie się z odczuciem, że w jakiś sposób bohaterowie Murzynów we Florencji są przedstawicielami zbiorowości chorwackiej. Ciężko jest się zgodzić z uznaniem za powszechne postaw i omawianych wydarzeń i – dzięki Bogu – powszechne one nie są.
Niemniej jednak, lektura najnowszej powieści Rudan jest godna przeczytania. Dla rozrywki, dla refleksji i dla wypracowania własnej oceny. Nieczęsto bowiem mamy okazję spotkać się z tak dopracowanym społeczno-psychologicznym fajerwerkiem.


[1] W Serbii dominuje prawosławie; wyznawcy robią znak krzyża trzema palcami.
[2] Ang. post-traumatic stress disorder – zespół stresu pourazowego.

_______________________________
Recenzja napisana dla portalu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)