Anna Rybkowska: Nell (tom 2)

NELL tom 2 [Anna Rybkowska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Cóż może być bardziej szalonego niż ognisty romans w ramionach cenionego muzyka rockowego? Chyba nic – o ile nie ma się męża, gromadki dzieci i dziesięciu lat więcej w metryce niż ubóstwiany przez tłumy kochanek. Nell szybko przekonuje się, że oprócz szaleństwa ten układ niesie ze sobą zgorszenie, drastyczne przewartościowanie życia, ale i niebezpieczeństwo.
Natalia Skowrońska, przykładna żona i matka, którą pamiętamy z pierwszej części „Nell”, jest już przeszłością. Jej miejsce zajęła owładnięta dotychczas obcą jej żądzą Nell, która pod wpływem Wiliama Barlowa zdecyduje się uciec z nim do Londynu. Przez telefon informuje męża, że dopuściła się zdrady oraz że wyjeżdża i rozpoczyna nowe życie. A później… następuje 200 stron mówienia o niczym. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem potencjału tej książki – skupia się na dość płaskich opisach nowych realiów, które otaczają Nell, od czasu do czasu zakrawa o absurd i zadowala się ogólnikami, jednocześnie przekazując naprawdę dużo treści i zatrzymując czytelnika do samego końca. Od początku pierwszej części zadaję sobie pytanie, jak można jednocześnie znajdować tyle wad w tekście i dać się w niego wciągnąć bez reszty. Nie znajduję odpowiedzi na to pytanie i brnę dalej, wyliczając po cichu kiełkujące zalety.
Niemniej jednak, wad jest sporo. Przede wszystkim w tekście dość nieumiejętnie baraszkują przeróżne gatunki literackie – z założenia „Nell” jest romansem. Jednak próba określenia, jakiego rodzaju jest to romans spełza na niczym – nie ma tu ani wyrafinowanych wyznań (a raczej powtarzane w kółko przez niezbyt stabilnego Barlowa frazesy), nie ma dramatu (zaledwie delikatnie napomina się o wyrzutach sumienia Natalii, a fabuła wręcz prosi się o rozbudowanie wątku psychologicznego!), ani tym bardziej erotyku. Choć niektóre sceny ewidentnie rozwijają się w kierunku erotyki, urywają się raptownie, jakby autorka w połowie zdania przestraszyła się odwagi własnych opisów. Jest brutalność Barlowa, jego rozbuchana żądza, namiętność, ale i przemoc – czasem ukierunkowana w stronę emocjonalną, wywołująca w czytelniku wrażenie, że od tego bohatera może płynąć zagrożenie dla Natalii, czasem odwrócona o sto osiemdziesiąt stopni, przywodząca na myśl nadchodzące sceny sado-maso w stylu „Pięćdziesięciu twarzy Greya” (co na szczęście się nie dzieje). Ta kaskada różnorodnych emocji, rozpierzchniętych na tyle kierunków, na ile sposobów można rozplanować romans, dezorientuje czytelnika. Ciężko określić, jak rozwinie się fabuła, co w konsekwencji powoduje nijakość formy i wrażenie, że wszystkiego dosypano po trochu z braku zdecydowania.
Choć podczas lektury pierwszej części słusznie przypuszczałam, że drugi tom będzie lepszy, dopiero przy końcu autorka wykorzystała potencjał drzemiący w tej powieści. Choć nie obeszło się od irracjonalnych pomysłów, pojawiła się cała ekspresja działania i wątki, które mogłyby  służyć za solidny fundament fabuły – niestety, wszystko to zmieszczono na dwudziestu (!) stronach, pozostawiając tym samym trzysta trzydzieści stron na opis życia, przemyśleń, rozterek, nic nie znaczących epizodów. Niemniej jednak fenomenem jest, że te właśnie epizody, dużo mniej trafione niż ciekawe wydarzenia do granic możliwości skompresowane w zakończeniu, porywają czytelnika, wciągają, zachęcają do poznania finału. W tym przypadku muszę powiedzieć, że jest to stworzenie czegoś z niczego – z niepozornych historyjek, wątków, niejednokrotnie denerwującej codzienności bohaterki. Bardzo źle się stało, że uwypuklone wady przyćmiły to, co w „Nell” najlepsze (choć nie do końca dla mnie jasne!). Podobny cień rzucają na ów potencjał błędy wszelkiej maści – literówki, błędy interpunkcyjne, stylistyczne. Nie jest ich co prawda dużo, jednak już na pierwszy rzut oka widać, że wydanie prosi się o sumienną korektę.
Reasumując, mimo wielu istotnych błędów i niedociągnięć, z powieści Anny Rybkowskiej można wyłuskać solidny potencjał, który – dopracowany – miałby szansę stać się zalążkiem naprawdę obiecującej lektury. Na chwilę obecną – nie mówię tej powieści: nie, jednak namawiać także się nie odważę.
Ewa Król
__________
EGZEMPLARZ RECENZENCKI









Przypominam o WYMIANIE KSIĄŻEK - zapraszam do działu wymiana w celu obejrzenia, co mogę oddać :)

2 komentarze:

  1. Pomysł na fabułę intrygujący, z chęcią bym przeczytała, ale odstrasza mnie to, że mówisz o 200 stronach nudy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyno, zanim nastąpi te 200 stron to jeszcze czeka Cię 350 w pierwszej części! ;-) A tak serio to wszystko zależy od tego, co kto lubi. Powieść nie jest jakaś tragiczna, po prostu akcja rozwija się zbyt wolno i - dla mnie - nie ma tego "czegoś". Co oczywiście nie znaczy, że i Tobie się nie spodoba. Jeśli kiedyś jednak się skusisz na lekturę, daj znać, jak wrażenia :)

      Usuń

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)