Jak pogodzić się z odejściem naszej drugiej połówki, samotnością, rozczarowaniem? Te i inne tematy porusza w jednym ze swoich poradników John Gray, autor kultowego już „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”. Niestety, w przypadku „Mars i Wenus zaczynają od nowa” nie należy spodziewać się fajerwerków i przełomowych rozwiązań.
Poradnik jest formą bardzo niepokorną – z jednej strony daleko mu do prac popularnonaukowych, z drugiej zaś ciężko o obiektywną ocenę zawartości merytorycznej, na jaką można pozwolić sobie w przypadku powieści. Zatem żeby w ogóle przejść do wartościowania tejże zawartości, należy odpowiedzieć sobie pytanie: czy poradniki są stworzone dla odbiorcy, którego nie dotyczy opisywany problem?
I tak, i nie. Tkwiąc w epicentrum problemu inaczej spoglądamy na świat, przewartościowujemy swoje życie, a wręcz chwytamy się rozwiązań, które w „normalnych” warunkach uznalibyśmy za mało interesujące. Czytając poradnik należy mieć na uwadze, że dobra publikacja tego typu powinna być napisana przystępnie dla osób przeżywających to, o czym owa książka traktuje. Z drugiej zaś strony – czy taki poradnik, kiepski w obiektywnym odbiorze, może pomóc w problemie? I po tej właśnie stronie pokrótce przystanę.
Zaczynając lekturę „Mars i Wenus zaczynają od nowa”, od razu moją uwagę przykuły ogólniki, jakimi posługuje się autor. Zamiast opisania istoty problemu, a wręcz rozebrania go na czynniki pierwsze, pan Gray karmi czytelnika frazesami i uogólnieniami. O ile we wstępie było to do wybaczenia, tak w pierwszym rozdziale wcale nie zrobiło się konkretniej. Z biegiem czasu opisy stają się bardziej szczegółowe, jednak pewne niezadowolenie wciąż pozostaje. W oczy kłuje ukierunkowanie autora na jedną linię problemu, a także jawne porównywanie rozstania czy rozwodu do śmierci partnera. Już samo rozstanie „niesakramentalnych” partnerów jest różne od rozwodu z osobą, z którą przeżyło się długie lata i – zazwyczaj – spłodziło potomstwo, więc gdzie tu miejsce na porównania ze śmiercią? – pytałam samą siebie. Pytałam, i nie znajdowałam odpowiedzi.
Kolejnym charakterystycznym elementem dla tej publikacji są pasy tekstu przerywające główną treść, które pojawiają się średnio co kilka zdań. Owe pasy wypełniono cytatami z bieżącego tekstu – nie tylko skopiowanymi, pozbawionymi jakiejkolwiek parafrazy, ale także całkowicie wybijającymi z rytmu czytania i nie wnoszącymi nic nowego. Od pierwszego wejrzenia przywołały one skojarzenie z fiszkami-nośnikami złotych myśli wydartych z tekstu, które można sobie zawiesić nad łóżkiem.
Mimo tych wszystkich wad należy przyznać, że „Mars i Wenus zaczynają od nowa” jest książką, w którą włożono wiele pracy, serca i czasu. Jeśli podejdzie się do treści we właściwy sposób, bez problemu można dostrzec chęć autora do pomagania czytelnikom, wyrażoną w rozległych opisach, które usilnie dążą do identyfikacji z sytuacją każdego człowieka z osobna. Często są one zbyt ogólne, aby odnaleźć w nich swoje „ja”, mimo to dobre intencje wyczuwa się tu z przysłowiowej odległości kilometra. Choć książka napisana jest prostym językiem, nie wywołuje wrażenia żmudnego wykładania kawy na ławę, a całość przyswaja się bardzo lekko.
Podsumowując, „Mars i Wenus zaczynają od nowa” jest pracą przemyślaną, ale niestety stawiającą na ogół – ogół, który zapewne tylko rozdrażni wszystkich tych, którzy chcieliby się identyfikować z opisanymi historiami i znaleźć w nich klucz do własnego życia. Pozycja nie najgorsza, jednak nie polecam jej jako książki służącej poszerzaniu horyzontów bez autopsyjnego poznania istoty problemu (czego nikomu nie życzę). Reasumując – jest raczej przeciętnie.
Ewa Król
__________
EGZEMPLARZ RECENZENCKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)