Khalil Gibran: Połamane skrzydła

Czysta, poetycka miłość, nagle i bez ostrzeżenia spływa na ramiona Salmy i młodzieńca zapatrzonego w nią niczym w obraz. Niestety na drodze do ich szczęścia staje przymusowe przyobiecanie dziewczyny innemu mężczyźnie; czy jednak bariera doczesności może powstrzymać to, co duchowe i wzniosłe?
Ów młodzieniec poznaje Salmę, gdy na jego drodze pojawia się Faris Karama – wieloletni przyjaciel ojca chłopaka, który okazuje się być jedynym rodzicem dla Salmy. Młody mężczyzna, często zapraszany do posiadłości rodziny Karama, popada w zauroczenie piękną Salmą, która szybko odwzajemnia uczucie. Nie mogło być inaczej – młodzieniec jest pewny, że
mylą się ci, którzy wyobrażają sobie, że miłość rodzi się przez długi okres wspólnego życia i znajomości. Prawdziwa miłość jest córką duchowego porozumienia, które albo pojawia się od razu, albo wcale.
I chociaż się nie myli, a owa prawda łączy go z Salmą żarliwym uczuciem, nie jest im dane zakosztowania radości wspólnego życia.

Gdy pewnej nocy z miasta powraca Faris, przynosi wieści o prośbie metropolity Bulusa Ghaliba, aby ojciec oddał rękę swojej córki. Jednak to nie o on o nią prosił, a jego bratanek, Mansur Bek Khalib – człowiek, któremu zależało tylko na pozycji i pieniądzach, które kobieta wniesie do rodziny. Choć Faris zdawał sobie sprawę, że przyszłość może nie okazać się dobra dla jego córki, musiał się zgodzić – miał świadomość, że córka zostanie narażona na osądy ludzkie. Tak więc stało się – dziewczyna opuściła dom ojca i została żoną Mansura, skazując tym samym siebie i swoją prawdziwą miłość na cierpienie. Szalę rozpaczy przechyliła nagła śmierć ojca, która jednocześnie ponownie związała ze sobą drogi młodych. Do czego zmierza ta pochyła, niepewna droga? Czy prawdziwa miłość ma szansę wygrać z władzą i świętą przysięgą małżeńską?
Tak zarysowana fabuła, choć z pozoru może wskazywać na romans, nie ma z nim nic wspólnego. Owszem, jest to historia miłosna, ale daleka od współczesnego rozumienia pojęcia romansu; nie ma tu miejsca na nieskrępowaną fizyczność, nie ma zagmatwanych losów, które za wszelką cenę próbują złączyć kochanków. Są za to subtelne zaloty, wyznania, poświęcenie dla miłości i klasa, z którą już się nie pisze o miłości. Elegancja i dostojeństwo, jakimi nasycona jest narracja, przywodzi na myśl dawny sposób przedstawiania miłości w utworach, daleki od komercji, która uczyniła motyw płytkim, ckliwym i oklepanym.
Główny wątek miłosnej historii przeplatany jest dokładnymi opisami przeżyć wewnętrznych i  rozważaniami, które niejednokrotnie czerpią z filozofii. Czytając, miałam wrażenie, że nieco za dużo było tych opisów, wnikliwych i bardzo emocjonalnych, względem treści właściwej. Są one jednak fundamentem powieści i sama ich obecność jest bardzo ważna i wzbogacająca wątek miłosny, który już sam w sobie jest nasycony uczuciem i prawdziwością. Bez wahania można powiedzieć, że jest to proza poetycka, ponieważ w mistrzowski sposób łączy ze sobą wartką narrację z liryczną, właściwą poezji lekkością wyrażania myśli i stanów. Wszystko to sprawia, że do powieści można wracać raz za razem, bez uczucia znużenia, ponieważ za każdym razem możemy okryć nowe znaczenia.
Przy wszystkich tych zaletach, jakie bez dwóch zdań posiada proza Khalila Gibrana, należy także docenić wydanie książki. Piękna i delikatna szata graficzna oraz broszurowa oprawa doskonale pasują do zawartości, a opatrzenie wydania przedmową profesora Dziekana, który wprowadza czytelnika w realia bardzo nam odległe, bo arabskie, jest strzałem w dziesiątkę. Wydawnictwo Barbelo zrobiło dwie świetne rzeczy dla literatury – po pierwsze przeniosło na grunt polski literaturę z całkowicie obcego nam kręgu kulturowego, a po drugie – ożywiło doskonałą powieść napisaną przed wieloma laty. Zarówno szerzenie obcych kultur, jak i wznawianie starszych powieści jest pożytkiem dla czytelników, i za to w imieniu swoim, jak i podzielających mój entuzjazm, dziękuję. Natomiast powieść samą w sobie serdecznie polecam, ale też przestrzegam – poświęćmy jej więcej czasu i zrozumienia, żeby w pełni dostrzec jej uroki ukryte w trudnym, złożonym języku. Naprawdę warto.

__________
Za EGZEMPLARZ RECENZENCKI dziękuję:

6 komentarzy:

  1. Ładna okładka, ale treść raczej mnie nie zachęciła do bliższego zapoznania się z książką.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, okładka jest super. Treść zresztą też, no ale każdy lubi co innego :)

      Usuń
  2. Okładka bardzo w moim stylu, ale musiałabym się zastanowić dwa razy, zanim bym ją wzięła w swoje dłonie i zabrała do domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby to drugie zastanowienie wypadło pozytywnie, bo naprawdę warto :D

      Usuń
  3. Widzę, że to przykład literatury "dawnej". Obecnie już nie ukazuje się zbyt wiele takich pozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, powieść przesycona jest stylistyką dominującą w czasach Gibrana (przełom XIX i XX wieku), i chwała mu za to! No i polskim wydawcom, że w XXI wieku wypuścili świeżutkie wydanie "Połamanych skrzydeł". Tamtejsze realia, język i stylistyka nie mają już prawa bytu, a więc i powieści stylizowanych jest coraz mniej - a szkoda, bo w tym przypadku czuć czystość formy, a nie jakieś pretensjonalne podróby ;)

      Usuń

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)