Dan Harris: Szczęśliwszy o 10%

Absolutnie nie jestem fanką poradników, slow life ani pisania o sztuce życia. I choć żadna z tych rzeczy nie jest zła sama w sobie, zazwyczaj pisze się o niej w takim tonie, że z góry odmawiam sobie tej (wątpliwej) przyjemności. Jak zatem doszło do tego, że w moich rękach znalazła się książka o medytacji i stawaniu się szczęśliwszym?

No, na pewno nie przekonała mnie medytacja sama w sobie. Zwłaszcza, że nie jest to temat podjęty przez specjalistę, a przez laika. A może właśnie dlatego mnie zaciekawił?

Dan Harris, dziennikarz, podsumowuje swoje dotychczasowe życie zawodowe (i nie tylko). Wychodzi od wpadki na wizji, która zapoczątkowała jego starania o opanowanie napadów paniki. Ale czy na pewno? W gruncie rzeczy pod płaszczykiem ataku paniki, który przecież zawodowcowi zdarzyć się nie powinien, schowane są inne wydarzenia, sięgające głęboko w przeszłość Harrisa – przeszłość głównie związaną z pracą, ale mającą daleko idące konsekwencje. Kiedy Dan postanowił coś zmienić i znalazł na siebie sposób, podzielił się nim z czytelnikami.

Zapytacie – co w tym takiego fascynującego? Dla mnie, z pozoru, nic. Nie jestem fanką ani książek o rozwoju, ani książek biograficznych. Z dziennikarstwem jestem związana, ale o milion leveli niżej. Skąd zatem moje zainteresowanie?

Moje zainteresowanie nie jest zainteresowaniem medytacją. Nie piszę, żeby polecić Wam książkę o rozwoju, poprawie sposobu życia, wsłuchania się w swój wewnętrzny głos. Przeczytałam tę książkę jako historię człowieka takiego, jakim jest każdy z nas – odczuwającego, podatnego na zranienie, podejmującego różne decyzje – i te dobre, i złe. Ale przede wszystkim cenię tę książkę za sposób, w jaki jest napisania – Harris już w pierwszym zdaniu sygnalizuje, że nie tylko ma nienaganny styl, ale też niezły żart. Urzeczona jego sposobem pisania oraz świetna pracą tłumacza, nie mogłam sobie odmówić tej lektury.

Jeśli zatem szukasz czegoś, co rozwinie Twoją wiedzę o samorozwoju i jego technikach, nie mam pojęcia, czy znajdziesz to, czego potrzebujesz, nigdy nie rozmyślałam o tej książce w takich kategoriach. Ale jeśli masz ochotę przeczytać coś życiowego, w dodatku napisanego nienagannym stylem i lekkim żartem – spróbuj.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Edgard.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)