Barbara Vujcic: W kraju Róży

Zawód miłosny, wojna, potrzeba zwiększenia zarobków, chęć rozpoczęcia życia na nowo… Powodów emigracji jest wiele, jak i wiele jest oczekiwań i marzeń związanych z ucieczką z kraju. „W kraju Róży” jest obrazem życia na emigracji w Londynie z lat 90., ale także barwną historią o życiu i o tym, że szczęście, przy odrobinie dobrej woli, można znaleźć w każdym miejscu na ziemi.
Weronika właśnie przerwała wymarzone studia. Zdrada, której dopuścił się jej życiowy partner z jej najlepszą przyjaciółką, wstrząsnęła Weroniką na tyle, że nie była zdolna do zaliczenia trzeciego roku psychologii. Dziewczyna, żyjąc ze świadomością, że zaprzepaściła swoje wielkie starania i wyrzeczenia rodziny, postanawia wyjechać, aby w Londynie ponownie stanąć na nogi. Nie jest jednak łatwo – lata 90. to jeszcze czas zamkniętych granic, które należy przekraczać z wizą w dłoni; jest to czas, gdy pozwolenia na stały pobyt i pracę są niemalże niezbędne, żeby przeżyć na Wyspach. Z pomocą przychodzą jednak rodacy, którzy – przywykli do emigracji – pomagają Weronice odnaleźć się w obcym miejscu. Wśród przybyszów zza granicy jest też Dragan – młody mężczyzna, którego ojciec jest Serbem, a matka Chorwatką. Z rodzimych Bałkanów wygoniła go wojna – wojna, o której sam mówi, że nie jest jego. Chłopak nie rozumie, dlaczego sąsiadujące ze sobą narody wszczęły krwawy konflikt, zwłaszcza że do niedawna żyli obok siebie bez względu na różniące ich wyznania i uwarunkowania kulturowe.
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że wątek romantyczny będzie w powieści wiodący – z jednej strony ona: zraniona, zostawiła wszystko za sobą i wyruszyła w nieznane, aby zacząć wszystko od początku; z drugiej strony on: wygoniły go z kraju walki, których nie rozumie. Jego sytuacja jest poważna – musiał zostawić wszystko i z dnia na dzień ruszyć w nieznane. Gdy tylko losy jego i Weroniki na moment się ze sobą splatają, chłopak momentalnie wyczuwa, że Weronika jest jego bratnią duszą, której od lat bezskutecznie poszukiwał. Czy nie brzmi jak doskonały fundament historii miłosnej rozgrywającej się na tle tajemniczego, mglistego Londynu? Na szczęście to tylko pozory. Choć miłość, jako nieodzowny element egzystencji, towarzyszył bohaterom w codziennych zmaganiach, „W kraju Róży” w gruncie rzeczy jest opowieścią o tym, że życie nie zawsze jest kolorowe, a problem emigracji – bardzo poważny. Niejednokrotnie bohaterowie znajdowali się na przysłowiowym lodzie – bez pracy, dachu nad głową i środków do życia. Nie jest to jednak dramat – tu wszystko dobrze się kończy, ma odcienie optymizmu, ale też pokazuje życie takim, jakim jest.
Na początku lektury byłam zachwycona opisami Londynu – odpowiednio wyważone, kreujące atmosferę odpowiednią deszczowej Anglii, zachwycały i delikatnie tworzyły klimat powieści. Niestety, z czasem opisów było coraz mniej, a ustępowały one miejsca dziwnie sklejonej narracji – różnice w stylu sprawiały wrażenie, jakby zostały złożone z różnych całości; z jednej strony były wspomniane opisy miasta, z drugiej od czasu do czasu wkradały się zupełnie nieprzystające do stworzonej atmosfery krótkie zdania, przywodzące na myśl raczej rzeczowe sprawozdanie, aniżeli opowieść o jednej z europejskich stolic. Z jednej strony czytaniu towarzyszyła niezwykła przyjemność, z drugiej – pojawiały się momenty, że niepotrzebnie rozwijane wątki się dłużyły i nieco ostudzały zapał, jaki na początku czułam względem tej książki.
O ile takie zróżnicowanie można zrzucić na karb odczuć estetycznych i, tym samym, można na nie przymknąć oko, tak niedopuszczalna jest ilość błędów, która znalazła się w książce. Głównie są to niepoprawne końcówki przypadków – a więc literówki, nadmiar lub brak przecinków, a także poważny błąd w złożeniu wielokrotnym zdania: 
„Widzi Jane w długiej białej koszuli, w poświacie ulicznych latarni, które z powodu niedokładnie zaciągniętych zasłon wyraźnie oświetlają pokój, wyglądającą jak duch”.
Niestety, błędy takiego kalibru dość skutecznie zniechęcają do dalszej lektury. Jeśli „W kraju Róży” przejdzie rzetelną korektę, ma szansę stać się interesującą powieścią; oczywiście daleko jej do ideału ze względu na brak wyważenia w konstrukcji fabuły, są to jednak błędy do naprawienia. Na plus należy zaliczyć sposób opisywania perypetii młodych bohaterów i wymowę fabuły. Choć szata graficzna jest sprawą drugorzędną, w tym przypadku stanowi ogromny plus powieści, ponieważ wprost przyciąga do bliższego zapoznania się z książką. Chociaż powieść niczym mnie nie zaskoczyła, uważam, że jest to dobra pozycja – odzwierciedla rzeczywistość i fabularyzuje ważny problem, który w obecnych czasach błędnie uważamy za mniej istotny. Dlatego też z czystym sumieniem powiem, że „W kraju Róży” można przeczytać, ale niestety nie dodam, że trzeba.
__________
EGZEMPLARZ RECENZENCKI

8 komentarzy:

  1. Mnie też rażą takie błędy. Jeśli nadarzy się okazja to sięgnę, jednak jakoś specjalnie szukać jej nie będę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego,w końcu książka to nie miejsce, gdzie powinien znaleźć się jakikolwiek błąd - nie mówiąc już o całym ich siedlisku :O
      Książka jest dokładnie taka, jak jej ewentualną lekturę podsumowałaś - można, ale nie ma sensu jakoś specjalnie jej poszukiwać :D

      Usuń
  2. Zbyt dużo wpadek trafia się ostatnio wydawnictwu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie ;-) Hmmm, to trzecia książka tego wydawnictwa, którą czytałam i w dwóch z nich były rażące braki i niedopatrzenia. Z drugiej strony tak sobie myślę, że to chyba nie do końca jest kwestia wpadki, tylko regularne (wpadka winna być jednorazowa, hmm :D) poważne problemy w dziale korekty...

      Usuń
  3. Wydawnictwo aż takie dobre nie jest, więc się nie dziwię, że książka ani dobrą powieścią nie jest , ani nie ma dobrej korekty. Nie, nie skusze się :)
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że to najlepsza powieść tego wydawnictwa, jaką czytałam. Ba! Jak na to wydawnictwo jest nawet DOBRA. Ale nie będę Cię namawiać na lekturę, nie aż tak dobra :P

      Usuń

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)