Haruki Murakami: Mężczyźni bez kobiet

Mężczyźni bez kobiet to moje pierwsze spotkanie z krótkimi formami w wydaniu Murakamiego. I choć ten fakt nie jest obojętny dla oceny tego zbioru, odnoszę wrażenie, że można mówić o pewnym powiewie świeżości w murakamowskiej prozie.

Niezwykle trudnym zadaniem jest ocena opowiadań, podczas gdy to nie pierwsza przygoda Japończyka z tą formą, natomiast moja – i owszem. Nie tak w ogóle oczywiście, choć bez ogródek przyznam się, że od form krótkich stronię w każdym przypadku. Żeby zatem nie narazić się na gołosłowność, podeprę się powieściami autora.

A powieści te, już na pierwszy rzut oka podzielić można na dwie grupy: te „bardziej” i „mniej obyczajowe”. Chyba każdy, kto zetknął się już z twórczością Murakamiego, wyraźnie widzi grubą linię, która rozdziela większość z jego powieści (Na południe od granicy, na zachód od słońca jest tu wyjątkiem – bardzo zgrabnym i moim ulubionym, ale jednak wyjątkiem): wstęp i pierwsze fazy akcji przebiegają jak w każdej dobrze napisanej obyczajówce. Poznajemy bohaterów, nierzadko z tłem psychologicznym odmalowanym na kształt ludzkich, mniej lub bardziej codziennych, problemów. I kiedy każdy inny autor pokusiłby się o zwrot akcji, może komplikację, a może wprowadzenie nowego bohatera, który wszystko odmieni, Murakami wymyka się zwyczajności i – ni z tego, ni z owego – odmienia świat przedstawiony, wrzuca go na głęboką wodę realizmu magicznego, w którym od teraz, aż do końca powieści, historia będzie się regularnie zanurzać (najlepszym przykładem jest chyba Sputnik Sweetheart i absolutnie zmieniająca całą historię opowieść o wesołym miasteczku i oknie mieszkania bohaterki, czyż nie?). I, zostając na tej powierzchniowej (ale nie powierzchownej) warstwie tekstu, oto mamy cel sam w sobie: powieść traktuje o jakiejś historii bliskiej naszemu światu, nagle zostaje wrzucona w oniryzm; w rezultacie otrzymujemy jednocześnie historię z wydźwiękiem społecznym i historię, której zakończenie i możliwe dalsze rozwinięcie chowa się w tak głębokiej mgle dziwności i trudnych do wyłapania przez europejskiego czytelnika metafor, że nie pozostaje nam nic innego, jak tylko docenić jej urok – albo dać się porwać w labirynt japońskich odniesień i aluzji. Jestem niemalże przekonana, że w przypadku poprzednich opowiadań Murakamiego sytuacja jest taka sama – a może wręcz głębiej się zanurzamy w ten klimat.

W przypadku Mężczyzn bez kobiet dzieje się coś innego. Z początku myślałam, że opowiadania te będą zbliżone do przywołanego już Na południe od granicy, na zachód od słońca – że będzie tu więcej obyczajowości niż pierwiastków magicznych, a ze względu na formę, autor pokusi się o jakiś metaforyczny, a może nawet i dosłowny przekaz. A tymczasem w najnowszych opowiadaniach dzieje się coś niesamowicie ciekawego: narrator snuje opowieść, rozbudowuje ją o kolejne wątki, wyjaśnia przytaczane historie, zupełnie jakby szykował się na wyjaśnianie dłuższej całości, która będzie miała sens tylko wtedy, jeśli wszystkie jej składowe będą dla nas jasne. I, kiedy spodziewamy się puenty, historia się urywa, obraz znika, zostajemy niemalże siłą wyrwani z historii, która – wydawałoby się – dopiero się rozwija. I w ten, wydawałoby się, prosty sposób Murakami zwraca uwagę na pewną życiową prawdę: nie wszystkiemu w życiu towarzyszą fajerwerki i nie każda historia ma puentę. W ogólnym rozrachunku każde działanie może mieć głębszy sens i prowadzić do kolejnych zdarzeń, ale wyrwane z kontekstu, jako jedne z wielu, jest po prostu historią bez finału, która może dowolnie potoczyć się dalej.

Daleka jestem od powiedzenia, że najnowsze opowieści Murakamiego to krótkie historyjki wymyślone na poczekaniu, a porzucone z powodu braku pomysłu na efektowne zakończenie. Wręcz przeciwnie: to bardzo ciekawy zabieg stylistyczny, będący jednocześnie potężnym nośnikiem treści, a także potwierdzenie, że Haruki nie potrzebuje niesamowitych historii, aby niesamowicie opowiadać. Polecam, choć – rzecz jasna – z dozą zrozumienia dla nieszablonowego pisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)