Powiedzmy to sobie na wstępie - "Okrutne pragnienie" to taka powieść, która pewnie nie przyciągnie tłumów od samego leżenia we właściwym miejscu księgarni. Tytuł jakiś taki niezdecydowany, co właściwie reprezentuje, okładka też tak jakby pozbawiona przekazu - no, błądzimy na oślep. Może jakiś kryminał? A może erotyk? Może jego zawartość będzie równie "płaska" jak opakowanie? Jasne, wszyscy wiemy, że książki po okładce się nie ocenia. Ale też dzisiejszy marketing - i ceny książek również - przyzwyczaiły nas do tego, że jednak wrażenia estetyczne też są mile połechtane (albo całkowicie zdeptane, ale to już temat na zupełnie inną historię). A tu proszę - książka tajemnica, i to wcale nie taka hipnotycznie przyciągająca ku sobie. ALE. Ja tę książkę dostałam po zapoznaniu się z jej opisem - i niezależnie od tego, jak łatwo prześlizguje się po niej wzrok w księgarni pełnej kolorów, jak przypomnicie sobie jej tytuł to ją kupcie, wypożyczcie, wybłagajcie koleżankę, żeby się podzieliła, albo przyjdźcie do mnie. Słowem - przeczytajcie ją!
Dlaczego mi tak na tym zależy? Bo czym więcej thrillerów czytam, tym więcej słabych bestsellerów udaje mi się wyłowić. Trudno kogokolwiek za to winić - żaden gatunek nie jest z gumy, nawet najbardziej płodny pisarz-entuzjasta innowacji w pewnym momencie jest skazany na powielanie schematów, a przynajmniej przetartych szlaków. A w "Okrutnym pragnieniu" niby tak nie jest? - zapytacie. Ano nie do końca. Bo chociaż niektóre elementy wprost muszą się pokrywać z tym, co już kiedyś zostało napisane, samo spojrzenie na historię jest dla mnie powiewem świeżości. Nie mówiąc już o mistrzowskim piórze i bardzo dobrym przekładzie, co niezmiennie dodaje wartości historiom.
Głównych bohaterów, Mike'a i Verity, poznajemy w samym środku wspomnienia o ich nietypowej grze miłosnej, której lubili oddawać się bez reszty. Verity, piękna, zmysłowa kobieta, wchodziła do baru i czekała (jak się domyślacie, nieszczególnie długo), aż jakiś zainteresowany nią mężczyzna podejdzie poflirtować. Wszystko z boku obserwował Mike, jednocześnie czekając na znak ukochanej, po którym wkraczał do akcji i przemocą tłumaczył delikwentowi, gdzie jego miejsce. Odgrywana po stokroć scena za każdym razem działała na kochanków jak afrodyzjak - i prowadziła ich do toalety lub tuż za drzwi lokalu, gdzie dawali upust emocjom. I chociaż sam wstęp raczej sugerowałby rasowy erotyk, albo przynajmniej powieść z pikantnymi wątkami, tak naprawdę warto postawić sobie pytanie, jak ta scena wygląda z perspektywy psychologicznej? Może i to dziwne pytanie, ale wierzcie mi, zadacie je sobie jeszcze przynajmniej kilkadziesiąt razy. A dopiero jesteśmy na początku lektury.
"Okrutne pragnienie" jest w gruncie rzeczy opowieścią o miłości i namiętności, ale też zawiłościach ludzkiej psychiki, zranieniu i wyborach. Jest thrillerem psychologicznym z górnej półki, choć wcale czas zamknięty na kartach powieści nie galopuje w tempie typowym dla tego gatunku. "Okrutne pragnienie", choć być może ma mocno nietrafiony tytuł, tak naprawdę jest pokazem fantastycznego pióra autorki - opowiedziana historia jednocześnie wywołuje tyle sprzecznych uczuć, że najpierw czytelnik się dezorientuje, a później chce więcej. Powieść jest seksowna, niepokojąca, zastanawiająca. Potrafi sympatię do bohatera przemienić na niechęć, strach, a później spowodować, że będzie nam tej samej postaci żal. Potrafi spowodować, że nie będziemy umieli wybrać stron, a podział na czarne i białe definitywnie przestanie istnieć.
Jeśli czegoś mi żal, to konstrukcji ostatniej części. Tempo trochę zwolniło, opowieść odkrywała pominięte wątki dość po macoszemu, jakby z powinności. I zakończenie - to rzadko kiedy się udaje, a tak dobrze napisana powieść na pewno na nie zasługuje. W tym przypadku niestety też się nie udało. Jednak mimo tych mankamentów muszę przyznać, że jestem zauroczona piórem Araminty Hall, a budową powieści autorka udowodniła, że wciąż zostało wystarczająco przestrzeni w literaturze, żeby ukazać coś w nowatorski sposób. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)