Rebecca Fleet: Zamiana

Carolina i Francis, małżeństwo po przejściach, wyjeżdża na tydzień za miasto, żeby odpocząć od problemów i dać sobie kolejną szansę. Jako destynację wybierają podmiejski domek, w zamian oddając swoje mieszkanie do dyspozycji lokatorom z przedmieść. Szybko jednak okazuje się, że  nadchodzący tydzień będzie daleki od beztroski, a niewinna wymiana domami z nieznajomymi kryje w sobie drugie dno.

Tak jak brzmi, tym też jest - przedstawiam Wam jeszcze jeden thriller, i to całkiem niezły. I choć daleko mu formą do bestsellerów patrzących na nas z niemalże każdej księgarnianej półki, w tym tkwi jego siła - ma coś swojego, oryginalnego, niepowtarzalnego. I chociaż - jak w wielu innych powieściach w tym nurcie - króluje w nim zagadka i niepewność, retrospekcje pełne bólu i rozpaczliwe próby zrozumienia, dlaczego, w "Zamianie" jest coś jeszcze. Są to uczucia: pewnie, konkretnie zarysowane, wypełniające bohaterów i ich działania, a nie tylko zasygnalizowane gdzieś "obok", jakby mimochodem, żeby atmosfera była podsycana czymś nienamacalnym. Tutaj króluje całe spektrum odczuć i wrażeń, a także liczne wątki, które powodują, że aż chce się to podkreślić: ta książka jest niesamowicie seksowna. I to wcale nie chodzi o to, że są w niej wątki erotyczne czy miłosne. Nie, że ktoś kogoś pragnie i o tym rozmyśla. Nie. To jest seksowność w czystej postaci. A konkretniej w postaci nieopisywalnego napięcia wplecionego gdzieś między wersy, dobrze oddana atmosfera potrzeby drugiej osoby, a dopiero na końcu - seks sam w sobie. Jest to tak rzadkie zjawisko - zwłaszcza w tak dobrej formie! - że aż prosi się, żeby o tym powiedzieć. Bo mam wrażenie, że ta idealnie oddana zmysłowość jest tu wręcz większym atutem niż sama thrillerowa konstrukcja. Choć i ta nie ma się specjalnie czego wstydzić.

Jeśli chodzi o zarzuty, to tu (niezmiennie!) będzie to zakończenie. Za zwykłe, zbyt przegadane, zostawiające wrażenie niweczenia tego, co autorka tak starannie budowała na kolejnych stronach powieści. To tyle z punktu widzenia thrillera. Z punktu widzenia powieści obyczajowej, może nawet trochę psychologicznej, zabrakło mi tu czegoś innego - skoro już nie kończymy mocno, gatunkowo, to może chociaż byśmy zamknęli temat jeszcze jednym ładnym, zmysłowym obrazkiem? Jednak tak też się nie dzieje, co prowadzi do wniosku, że zamknięcie całej historii wychodzi poza kompozycję i obniża wartość całej powieści. Mimo to uważam, że "Zamianę" warto znać - trochę z powodu opowiedzianej historii, a trochę z powodu, w jaki autorka przemyca emocje i jak prawdziwie one wyglądają. A taka umiejętność jest bezcenna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)