Sabina Waszut, Mariusz Wieteska: Isabelle

Spontaniczne odczuwanie - tak opisuje proces powstawania powieści Isabelle jeden z jej autorów, Mariusz Wieteska. I są to chyba słowa najbliższe istocie tej historii. Owszem, jest to romans - pełen zapierających dech w piersiach scenerii i prowansalskich zapachów. Ale też, zgodnie ze słowami Ernesta Brylla, Autorzy udowodnili, że w romansach nie ma nic banalnego. Jeżeli historie miłosne zasługują na uznanie, Isabelle to najlepszy tego dowód.

To takie proste – włożyć kobietę i mężczyznę, dotychczas obcych sobie, w sam środek idyllicznego krajobrazu, w piękne prowansalskie Antibes pachnące winem, lawendą i ziołami. Do pięknej scenerii dołączyć impuls, który tylko bratnie dusze mogą ze sobą dzielić – a jego konsekwencją niech będą dni i noce pełne uniesień. Nie to jest jednak istotą Isabelle, co stanowi jej największy walor i wyróżnienie na tle historii miłosnych. Tutaj miłość jest raczej tłem dla charakterów ludzkich, aniżeli uczuciem odbierającym owe charaktery. Miłość to konsekwencja życia, która opisana została w sposób zróżnicowany, ale rozważny – bez zbędnego cukru i mdłych wzruszeń. I w tym przypadku to żaden wstyd czytać o tym, co nam w duszy gra – bo nie musimy się obawiać, że nasze uczucia zostaną spłycone nierozważnym piórem.

W historii literatury napisano wiele. Była miłość średniowieczna, przymusowa, wynikająca z obowiązku. W opozycji do niej naturalnie stała miłość zakazana, niejednokrotnie naznaczona cierpieniem, stratą i śmiercią. Z biegiem czasu, kiedy obyczaje stały się łaskawsze dla zakochanych, opisywano inne przeszkody: duchowe, religijne, światopoglądowe czy nawet cielesne. Miłość była brana na warsztat i rozkładana na czynniki pierwsze wielokrotnie, co powodowało, że niegdyś podniosłe uczucia stały się dla nas miałkie. Problemu – i zagrożenia zarazem – nie stanowiły same próby zrozumienia i opisania miłości, ale ogromna popularność tematu: o miłości chciał pisać każdy, podobnie jak każdy chciał powodować, że kobiety będą z wypiekami czytały strona po stronie zawiłą historię, a niemożnością stanie się wyrwanie z rąk pełnego namiętności opisu, który niejednokrotnie miałby dostarczyć naszemu życiu więcej niż rzeczywistość. W końcu miłość stała się produktem popkulturowym, w efekcie ukazując się odbiorcy jako cukierkowa rzeczywistość pełna górnolotnych wyznań i błahych finałów. Biorąc pod uwagę tak przykry los najpotężniejszego uczucia w historii życia ludzkiego, z pewną obawą sięgałam po Isabelle. Stawiałam przed sobą setki pytań, biłam się z myślami, aż wreszcie rozpoczęłam lekturę – i dziś, ze spokojem sumienia mogę powiedzieć, że trzymam w dłoni perełkę, która nie tylko nie zaburzyła mojego sposobu odbierania ludzkich uczuć, ale też wprowadziła mnie w świat wzajemnych relacji mężczyzny i kobiety, które, choć przebiegają w sposób absolutnie zróżnicowany, prowadzą do tego samego.

Gael i Yasmine – dwie obce sobie osoby, które los zaprowadził do Antibes, idealnego w ich odczuciu miejsca do wypoczynku i odnajdywania swojej życiowej drogi. Kiedy się odnajdują, a życie niechybnie prowadzi ich do wzajemnego uczucia, na oczach czytelnika rozgrywa się niesamowity spektakl: oto mamy okazję zajrzeć do wnętrza dwojga ludzi, których więcej dzieli niż łączy, przekonać się, jak odbierają świat i drugiego człowieka, a wreszcie: co oznacza dla nich miłość. Wrażenie dodatkowo wzmacnia dwójka autorów, którzy podzielili się fragmentami składanego przez nich świata i każdy z nich opisali na swój indywidualny sposób. Ta podwójna granica oddzielająca psychikę i świat wewnętrzny bohaterów wyraźnie przypomina o odrębności ludzi, uwrażliwia czytelnika na odbiór drugiego człowieka, a przede wszystkim stanowi historię jeszcze bardziej fascynującą niż zewnętrzny obraz związku Gaela i Yasmine.

Kim zatem jest tajemnicza Isabelle, skoro wciąż mówimy tylko o Gaelu i Yasmin? Niech to zostanie tajemnicą, bo tytułowa bohaterka to nie tylko zwrot akcji, który musi towarzyszyć każdej dobrej powieści. Jest ona przede wszystkim uosobieniem tego, co spotyka nas niejednokrotnie w życiu – koniecznością wyboru, ułudą mieszającą się z prawdą, przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.

Jeśli tkwi w Was zatem, drodzy Czytelnicy, choć nutka romantyzmu, oto historia dla Was – o tym, co maluje życie, a nie o tym, co chcielibyśmy do naszego życia domalować. Przyjemnej lektury!


Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Dwumiesięcznikowi Literackiemu Sofa. I w kwietniowym numerze Sofy także znajdziecie tę recenzję! Wystarczy kliknąć na okładkę, aby przenieść się na stronę, gdzie bezpłatnie można przeczytać magazyn :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci serdecznie, że tu zajrzałeś i że poświęciłeś mi chwilę. Proszę, zostaw po sobie ślad, ponieważ każdy komentarz jest dla mnie największą nagrodą za włożoną pracę i serce :)